zagubiony
Często w dźwiękach lasu zagubiony
W oczach, odbicie marzeń niespełnionych
I choć w tafli myśli zanurzony,
to wciąż zagubiony, zagubiony,
zagubiony.
Często w karczmie, blaskiem ognia
oświetlony
Z wędrowcem mrocznym, o świecie mówię
niezmierzonym.
Taki jest mój umysł
Zagubiony, zagubiony, zagubiony.
I choć staram się pisać co czuje,
to wiem, że słowo, mych myśli nie
pojmuje.
I chodź pisał bym latami, nie opisał bym
uczucia,
które czas opisuje sekundami.
Śmierci dług swój, przyjdzie spłacić
czas,
w końcu mam go już ponad osiemnaście
lat.
I co ja jej powiem?
Co ja powiem, gdy stanę przed Bogiem?
A co jeśli Bogiem, był mroczny
wędrowiec?
Gdybać można w nieskończoność.
Ja zaś w nieskończoność będę żalu ogniem
płonąć.
Ja zaś w nieskończoność, będę żył
przemyśleniami.
Czy to świat jest nieskończony?
czy to może ja w nim,
zagubiony, zagubiony, zagubiony
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.