Zapukałem do bram nieba...
Zapukałem do bram nieba,
Po wypadku byłem właśnie.
Może przyjmą jak potrzeba,
Nikt mi furty nie zatrzaśnie.
Nie czekałem nawet długo,
Zamek zgrzytnął dość złowrogo.
I spotkałem się ze sługą,
Wysyłanym ku niebogom.
Drzwi otworzył tak na trochę,
Blask niebieski bił od niego.
Myśli miałem lekko płoche,
Ten natychmiast pyta - czego.
Czemu głowę im roluję,
Modły zrywam planowane.
Boży rozkład ciszy psuję,
Która zawsze jest nad ranem.
Skąd ja o tym muszę wiedzieć,
Ledwo dusza mi się wzniosła.
Mogłem w wraku dalej siedzieć,
Niźli robić tu za osła.
Mogłem jeszcze męczyć ciało,
Na lekarzy czekać z Erki.
To i tak by nic nie dało,
Zharatane miałem nerki.
Połamane wszystkie nogi,
I kręgosłup w pierś wgnieciony.
Zarzuciło mnie w pół drogi,
Bo śpieszyłem się do żony.
Bo prosiła mnie - kochanie,
Wracaj szybko z nocnej zmiany.
Przyszykuję ci śniadanie,
Potem będziesz całowany.
I pieszczony ponad miarę,
Ust nie będę ci żałować.
Dałem ślubnej czystą wiarę,
Teraz musi mnie pochować.
Stałem tak przed bramą nieba,
Zasłuchany w wywód sługi.
Pomyślałem - już nie trzeba,
Nie powrócę tu raz drugi.
Wolę otchłań gdzieś w bezkresie,
Zdążać w dal, co wizję mami.
Może wówczas dusza zniesie,
Ból, że wciąż jesteśmy sami.
Komentarze (6)
Dla autora duże pokłony. Wiersz rytmiczny, dobre rymy
i treść z dużą dawką humoru.
Wiersz czyta się lekko, jak zwykle z rytmem, ale
puenta u mnie wywołała zdziwienie połączone z
rozczarowaniem - zupełnie nie takiego rozwiązania
oczekiwałam. Choć z drugiej strony - sztuką jest
czytelnika wiernego tak brutalnie zaskoczyć, więc
dobrze :)
Fajny wiersz, mnie też kiedyś odprawili spod drzwi do
dziś próbuję odgadnąć dlaczego? Miłego dnia.
ciekawy wiersz, warto przeczytać
Ja tez chciałbym zapukać do bram nieba, ale nie
potrafię wyczuć ich słodyczy w gęstwinie przeżyć.
wciągajaca historia podoba mi się mimo że mnie
zasmuciła