Zaspana żywcem
"Now I lay me down to sleep I pray the Lord my soul to keep; if I should die before I wake I pray the Lord my soul to take"
Zanurzam głowę w snu czarnej toni.
Zasnąć i śnić sny, marzenia gonić,
nigdy już niczym się nie przejmować
- czasem najlepiej we śnie się schować.
Biegać beztrosko po wydeptanych
bezdrożach myśli bezpiecznych, znanych,
świat cały ścianą powiek odgrodzić,
w świetle księżyca po szyję brodzić...
(bez celu, steru, kierunku, drogi,
zostawić w tyle drzwi powiek progi...)
Jednak błąkając się za wspomnieniem
kompasem wspomóc się nie zawadzi
- w dłoni mam budzik, co swym
dzwonieniem
do świata żywych ze snu prowadzi -
Z nim iść mi raźniej - mogę zawrócić.
Więc coraz głebiej w sen się zapuszczam.
Aż zmylę ścieżkę chcąc drogę skrócić
i w miejscu stanę, a wokół puszcza...
(i tylko jedna sprawa mnie nęka;
wiecznej tułaczki okropna męka)
- Podobno kiedyś ma nie zadzwonić.
Księżyc zagaśnie, nie znajdę drogi.
Zaspana żywcem będę łzy ronić
w umysłu ciasnej klatce.
Już zawsze

karczoch


Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.