Zdrada
Dla....
Przepiękny poranek rozpoczął się.
Postanowiłam że odwiedzę Cię.
Zapukałam do Twych drzwi.
Lecz nikt nie otworzył mi.
Chwyciłam za klamkę...
Drzwi otwarte....
Weszłam, i oczom swym nie wierzę.
Ty ją przytulasz do siebie.
Ty draniu zraniłeś mnie.
Wiedz że znienawidziłam cię.
Nie tłumacz się, że nic to nie znaczy
Bo tylko zdrada nie raz się zdarzy.
Będziesz robić to non stop.
Pomyślałam: "Jak mogłam kochać go"
W moich oczach łzy napełniają się.
A ty wciąż tłumaczysz się.
Lecz nie wierzę w żadne słowo twe.
One bardziej ranią mnie.
Ona naga w łóżku leży...
"I ty mówisz, że szacunek ci się należy
?"
Jesteś draniem, nad draniami.
Odeszłam trzaskając drzwiami.
TY krzyczysz "Wróć tu do mnie"
A ja ci dziękuję Boże.
Że kazałeś mi tu przyjść...
Bym nie musiałą dalej z nim być.
Wróciłam do domu zalana od łez.
"Dlaczego wogóle kochałam Cię ?"
Nagle telefon mój zadzwonił.
A to on do mnie dzwonił.
Mówsz że to przelotny flirt.
Lecz nie chcę byś to mówił mi.
Między nami już skończone.
Teraz mogę za to dziękować Ci Boże.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.