Żegnaj Życie
Włączył ulubioną płytę
Pieściła jego uszy
Widział w tych piosenkach sens
Potrafiły rozweselić i wzruszyć
Zasiadł w fotelu lekko skrzypiącym
Twarzą do okna,w którym noc
Wraz z księżycem mocno świecącym
Dawała szanse snom
Powtarzał tekst utworu jakby go napisał
Wziął do ręki tępą żyletkę
I żyły nią rozrywał
Fotel pod nim bardziej skrzypiał
Z bólu wił się na jego szkielecie
Krew uchodziła z niego gęsto
Krew zbratała się z rozciętą ręką
Po palcach w dół na podłogę
Zakurzoną,zmęczoną latami
Kapała usypiającym w nim trwogę
Był spokojny,miał uśmiech na twarzy
Przestał nucić pieśni,brak sił
Żegnał się z tym co kochał i czego
nienawidził
Nie mógł się uwolnić od myśli
Że to wybrał sam,to go cieszyło
Wybrał sam!Nie musiał nikogo słuchać
Coraz więcej krwi na podłodze było
Nie przestawał w sercu szukać
Miejsca na ostatni romans
Ze śmiercią bo ona go zabiera
Ucieka wraz z nią od nas
Wreszcie sam wybiera
Ostatni utwór kończy się pięknym
dżwiękiem
Fotel już nie skrzypi,zabiera z niego
udrękę
Ale noc cicha nadal,księżyc świeci
ślicznie
Zamknął oczy,powiedział:żegnaj życie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.