Zeszłoroczny śnieg
Rok temu... śnieg wydaje się ten sam
Nowy rok... myślę - nie jestem sam
Jak rok temu, dziś trzymam Twoją rękę
Modle się, wyczuj pod palcami mękę
Ból wielki, wielki ból i strach
Myślisz, że coś znaczysz, a tu trach
Spadasz w urwisko, łamiesz kark
Błogosławieństwo Joanny d’Arc
Pod stopami czuje
Ono mnie utrzymuje
Nad siecią utkaną z urojenia
Z iluzji szlachetnego uzbrojenia
Koniec mego cierpienia
Koniec ze krwi łez, mam dość
Chce by mi pozwolił siebie kochać ktoś
Darem nie były - obłoki, wizje, nie były
obce głosy
Tylko wiara ludu, którą pochłonęły krwawe
stosy
Dziś mnie wysyłają na śmierć, dziś Ciebie
tylko mam
Błagam uwierz zanim spłonę i na zawsze
zostanę sam
Skończył bym to najchętniej od zaraz
Serce i mózg siłą woli przebił na raz
Otworzył rzekę mej klątwy, rzekę
obłąkania
Wiem, jaka jest cenna oddania
Części własnego życia przekazania
Wiem, że zabijając lęk, zabije Ciebie
Osobę, która cenie wysoko nad siebie
To zeszłoroczny śnieg...
Jak co roku po nim bieg
Do jedynego ukojenia...
Mego domu i spełnienia
Panno mych myśli... do zobaczenia
To zeszłoroczny śnieg...
Po nim do nikąd bieg
Do największego zmartwienia...
Mego koszmaru i brzemienia
Panno mych myśli... do zobaczenia
Poznałem kiedyś kobietę, nieważne imię
jej
Ważne, że oddała mi smak filozofii tej
Wiary w słowa, wiary we własną legendę
Wiary to, że razem z Nią wszystko
zdobędę
Zdobędziemy tajemnice, zdobędziemy góry
Dosięgniemy prawdy, dosięgniemy chmury
Niczym ptak przemierzyć przestworza
Niczym ryba pływać na dnie tajemnic
morza
By to opisać potrzeba słów wiele
Takich słów co przechodzą po całym ciele
Chciałem być tym, który może zmienić
wszystko
Tym, który jest na prawdę blisko
Re-fleksja, zmienia się nagle wszystko
Niema mnie, niema nie!
Znikam jak niechciane wspomnienie
Moje odejście to Jej wyzwolenie
Ona na to - zostań ze mną tu
Będę Panią twego snu
Mówie, że odchodzę
Zbyt długo rozsądek głodzę
Spłonąłem w tedy w ogniu ich zwątpienia
Spłonąłem, jestem iluzja, uosobieniem
cienia
Dziś tylko mogę biec
Nadzieje wielką mieć
Zakończę zmaganie, zakończę bieg
Rozpłynę się kiedyś, jak zeszłoroczny
śnieg
To zeszłoroczny śnieg...
Jak co roku po nim bieg
Do jedynego ukojenia...
Mego domu i spełnienia
Panno mych myśli... do zobaczenia
To zeszłoroczny śnieg...
Po nim do nikąd bieg
Do największego zmartwienia...
Mego koszmaru i brzemienia
Panno mych myśli... do zobaczenia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.