Zielona Sukienka
Czy to było prawdą , czy to było snem. Tylko ja znam prawdę jak było Ja wiem ..
Wieczór jak każdy inny
Słychać szmer wody
Odbijający się o belki pomostu plsuk
Księżyc świeci wciąż nieustającym
blaskiem
W oddali dziewczyna stoi w Zielonej
Sukience
I patrzy
Przygląda się ruchowi wody
z jej oczu ciekną łzy
Zaciska pięści
Zagryza wargi
Unosi oczy ku niebu i patrzy
Nie słychać jej oddechu
Jakby jej tam nie było
Mówi się że człowiek często
Nie pamięta tego co było przed chwilą
Że to wszystko przemija
Unosi się jak dym ..
A przecież przed chwilą było życie
Przed chwilą ktoś żył ..
Co tak przygnębiło
Że życie skończyć się musiało ..
Co się stało że taki to kres swój miało
Jak bardzo cierpieć trzeba
By oddać swą duszę do nieba?
Dobrowolnie oddać się biegowi zdarzeń
Bezwładnie podąrzać za myślami ..
Odruchowymi od nas niezależnymi ..
Jak trzeba się czuć by pożegnać życie
Nie uwierzycie
Ale po dziewczynie zostały na piasku łzy
a na powierchni wody unosiła się
Zielona Sukienka ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.