Zimą przed laty
Kamienną ziemię spowijał biały całun,
widniały na nim malutkie ślady pozostawione
przez gile, przylatujące na zmarzłe jagody
i głogi. Większe, pozostawiały sarny
podchodzące aż pod ogrodzenie i skubiące
uschłe łodygi letnich kwiatów. Prószył
drobny śnieg,
kładąc się kolejną cieniutką warstewką na
alabastrowej pokrywie zalanej poświatą
księżyca-ziemi. Zima była mroźna, mróz
katował uśpioną przyrodę. Na kamieniach
wzdłuż grządek ułożyły się wysokie,
białe czapy wyglądające niczym garbate
krasnoludki. Wiatr świszczał
wśród brzóz i zaśnieżonych świerków, w
których leżały jak puchowe pierzynki
kupki śniegu. Zakrakała wrona i ciężko
przysiadła na drzewie, aż z gałęzi posypał
się biały puch. Po zawiłych pętlach drogi
wypolerowanej zwożonym drewnem wspinały się
sanie zaprzężone w parę silnych koni. Ostro
podkute kopyta
ciężko biły w połyskujące szkliwo. Z koni
buchała para. Trakt prowadził koło
stawu,
który stał się białym, okrągłym
zagłębieniem, jakby jakiś olbrzym wcisnął
tam swój palec. Za lasem pasma wzgórz
pożłobione powierzchnią kożucha błękitno
szarej mgły, zalegały nad doliną. Nad
niewielką chatą unosiła się cienka strużka
warkoczyka z dymu, szyby pokrywały srebrne
kwiaty o przepięknych wzorach. Podmuchy
wiatru miotały z dachu kłujące igły. W nocy
świat pogrążył się w szalonej zawiei, która
prąc naprzód grzmiała niczym organy.
Omiatając ściany domu jęczała, siekła i
gwizdała próbując dostać się do środka. W
blasku światła śnieg padając z ukosa wił
się jak opętane gwiazdy iskrzącymi
zygzakami. Opodal domu staw zamienił się w
olbrzymią misę, nalaną światłem księżyca,
przepojoną lśnieniem białych czap śniegu i
lotnym pyłem. Nad drogą przewody
elektryczne z drutami opierzonymi w białe
świecidełka mrugały tajemniczo, a zimny
wiatr grał na harfie drzew pod gwiazdami.
Gdzie są zimy z tamtych lat.
Zdrowego, Radosnego świętowania wszystkim Wam kochani :) Szarobury- dziękuję :)
Komentarze (7)
Pięknie :) pozdrawiam
"białe czapy wyglądające niczym garbate krasnoludki"
bardzo ładne metafory :-) tak, w tym roku zimy na
razie brak, za to jesień została na dłużej :-) ale
przecież w tamtym roku zima była sroga i długa... raz
tak, raz siak... jak to w życiu ;-)
Tesso. Dziękuję za komentarz. Jurek.
Dziękuję kochana Tesso za chwieczkę zapomnienia.To
dzięki Tobie pozbawiona magii "niezima" stała się
Białą Królową:)Cieplych,serdecznych Świąt.
Witam autorko. Gratulacje za opis przyrody. Powala na
kolana. A oto kilka uwag. Ostre podkuwanie koni.
Proszę oto instrukcja , tylko nie wiem co tutaj ma być
ostre:
Podkuwania konia
1. Przycinanie kopyt
Róg kopyta przyrasta w tempie 1 cm na miesiąc. Po
pewnym czasie podkowa przestaje pasować : jest za mała
lub za wąska. Kowal przycina kopyto specjalnym nożem
kopytowym, a następnie obcęgami kopytowymi nadaje
odpowiednią długość ścianom kopyta. Nierówność
spiłowuje tarnikiem.
2.Wybór podków.
Wielkość podkowy zależy od rozmiaru kopyta. Forma,
powierzchnia nośna i grubość dobierane są
indywidualnie, tak aby odpowiadały postawie konia,
ewentualnie korygowały ją.
3. Dopasowanie podkowy.
Podkowa rozgrzewana jest równomiernie w ogniu. Ramiona
podkowy są następnie wyginane tak, by idealnie
pasowała ona kształtem do kopyta, na którym ma się ona
znaleźć.
4.Wypalanie.
Rozgrzana podkowa osadzona jest za pomocą kleszczy
przypominających cyrkiel. Teraz podkuwacz
sprawdza-obserwując wypalone ślady na rogu kopytowym-
czy krawędź nośna jest równa i czy otwory na
podkowiaki leżą ponad białą linią kopyta.
5.Przybijanie.
Zależnie od grubości ściany podkowy i średnicy otworów
podkuwacz dobiera odpowiednie gwoździe. Za pomocą
specjalnego młotka kowal wbija podkowiaki najpierw w
miękką warstwę rogu, a następnie w twardą warstwę
ściany kopyta. Ostrza podkowiaków, które wyszły ze
ściany kopyta, zostaną opukane, przygięte do dołu i
opiłowane.
6.Końce podkowiaków.
Końce przybitych podkowiaków są obcinane i zaginane ku
dołowi a pomocą specjalnych kleszczy.
7.Wystające części gwoździ spiłowywane są pilnikiem,
żeby koń nie skaleczył się nimi.
Wesołych Świąt Tesso. Jurek
powtarzam za Tobą,gdzie ?
Tereniu przepięknie malujesz obrazy zimy, szkoda że
tegoroczne święta nie są pokryte białym puchem.
Pozdrawiam milutko i życzę radosnych chwil w tym
magicznym dniu :)