Zimny
Zobaczcie! Młody człowiek śpi na
trotuarze!
Całą noc? Nie wiadomo, kiedy słońce
wstało
Pierwsze blaskiem promieni odśnieżyło
ciało.
Czy go napadł kto w nocy? Nie widać
obrażeń
Ani krwi, toż złoczyńcy łeb by mu
rozcięli,
Pewnie zasłabł lub zasnął na śnieżnej
pościeli.
Ktoś krzyknął - On nie żyje! Martwy, trup!
Już po nim!
Widać przecież, że skóra zimnym wrzątkiem
parzy,
Rumieniec lodowaty zakwitł mu na twarzy,
Mróz śmierci pocałunek złożył mu na
skroni.
Dosyć słów! Trzeba działać, niech ktoś tłum
rozgoni
I pomocy udzieli, dzwonić po lekarzy!
Doktor przyszedł, uklęknął gdzie
młodzieniec leżał,
Dotknął szyi, odkleił skórę od
kołnierza,
Pulsu szukał przez chwilę pod pokrywą
szronu.
Chwała Bogu! - rzekł, po czym - wypisał akt
zgonu.
Komentarze (2)
dobrze opisany trudny temat, pozdrawiam!
mimo gramatycznego rymu w niektórych miejscach - za
resztę po prostu plus. nie każdy potrafi oddać
klimat takich przypadków, tu autorowi się udało.
brawo.