Złamanym palcem po mapie miasta -
- moja dziewczyna opowiada...
Na marginesie Cichej
mój chłopak pierwszy raz
przejechał się w błogostan
wyczuwalny w okolicach całego ciała
ale najbardziej opuchła szczęka
w czasie gdy od strony dworca
sypała się poezja
po chodniku zęby podskakiwały
Na szczęście stałam za rozjazdem
niezauważona
podbiegłam do łysych rozbójników
czterdziestu ich było i
chyba jeszcze kilku
Walnęłam szpileczką - trudno
ucierpiała
ale nie będę żałować na szewca
gdy dranie tłuką mi chłopaka
Zatęskniłam do domu...
Karetka szybko przyjechała
słyszałam jeszcze krzyki
Bierz go!
Lej go!
Wypłuczmy z niego krew
w poszukiwaniu złota!
zemdlałam...
Komentarze (6)
Świetne, ciekawe i bardzo interesujące.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawie i niebanalnie napisany wiersz. Podoba
mi się :)
Ciekawa relacja w formie wiersza. Oryginalnie :)
Niech pomyślę... Podoba mi się ;))
ładnie :)
No cóż, wiersz o osobistym przeżyciu danej chwili. Tak
też czasami bywa. Odnośnie wiersza, jak dla mnie za
dosłowny.Lubię wiersze, które maja skrzydła, mimo tego
jestem na tak.
:)