ZMAGANIA Z CZASEM
Modlitwy szeptem wyrażam ból
Zbłąkaną myślą kopię swój dół
Ciężkim oddechem strącam gwiazdy
Sercem chłonę problem każdy
Jak kroślina na ugorze
Nadzieję wzniosłą tworzę
Oczyma duszy aniołów wzywam
Nocą w zaświaty podróż odbywam
Kolejny raz upadam nisko
Gasząc niedopalone ognisko
Wyciągam z popiołu zimne płomienie
W których się czai potępienie
Mistycznej wizji skrzydła doplatam
I jak zbłąkany ptak latam
Nie odnajdując właściwej drogi
Na chwiejnej ziemi uginam nogi
Ponownie składam do Ojca ręce
Otwierając swe opuchnięte serce
Wybijam słów modlitwy jęk
By niepewności balon pękł
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.