zmierzch
słońce słania się nisko nad ziemią
głaszcze domy
kłoni się drzewom
liże taflę jeziora chciwie
czerwieni się
znika leniwie
w towarzystwie gwiazd nanizanych
na granatu wstążki
wreszcie gaśnie
zostawia nas samych
jakoś zimno mi bez twoich ramion
jeszcze w oczach płonie ci złoto
mąci myśli i słowa
blasku potop
rozmowa
niby jesteś a twój cień już odszedł
nie chce słuchać mojego szeptu
coś jest słodsze
coś mi ciebie wykradło
kiedy zmrużyłam oczy
już dawno
mój głos sierocy
i czarny jak onyks
nie dla mnie spis skarg i zażaleń
moje serce chyba utyka
kamforą nie jestem, ale
nie słyszę: kocham – i znikam
Komentarze (10)
Piszesz przepięknie, przepięknie i tyle:):):)
Podoba się :))))))))))))))))
Ciekawie i nastrojowo, ale co do uwag zgadzam się z
annąG.
Ciekawe i bardzo obrazowe przenośnie wiersz pobudza do
inspiracji w delikatnym głosem duszy
zastosowanie kłoni prawidłowe to nachyla przychyla
Związane z ruchem Gwiazdy nanizane znana metafora
Serce utyka.. fajna Ogólnie ładny wiersz +pozdrowienia
"Zmierzch melancholią spływa.." :)..i znów jakbym
Staffa czytał :).. M.
Super - klimat wiersza przenosi jakby w inny
wymiar... zakończenie wypełnia co w sercu brakuje
...tęsknota.....pozdrawiam
jakoś mi zimno bez twoich ramion...
podziwiam pomysłowe przenośnie
moje serce chyba utyka
kamforą nie jestem, ale
nie słyszę: kocham – i znikam