znów spotkalam szatana
znów spotkalam szatana
wyłonil się wśród dymu spalin
oświetlonych pomaranczowym światłem
latarni
puścil oko i już wiedziałam
że spotkamy się w nocy
zamknęłam oczy i czekałam
na pocałunek w szyję
delikatny niczym mgła
poprzedzony prawie nieodczuwalnym
ruchem odgarniającym me włosy
który dreszczem przejdzie po mym ciele
nie zawiodleś mnie
razem z północą przekroczyłeś prog mego
domu
i znów kochalismy się jak zwykle
bezopamietania namietnie
a dzisiaj
zbieram z podłogi
guziki
piatek trasa wrocław gł-laskowice 21.33-22.20 wielokrotnie modyfikowany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.