I znudził się Syn Boży i...
I wyruszyli ku ziemi. I wypełnili
przeznaczenie spisane w księgach,
kto czekał z nadzieją, że nie doczeka, stoi
przed nimi na koniec wszystkiego.
Lecz oto tkwią na wzgórzu przyglądając się,
ogłupiali, zdziwieni,
bo wypełnia się. Bez potrzeby
apokaliptycznych mieczy. Bez ich woli i
gniewu.
Cztery konie leniwie żują martwą trawę. Już
niepotrzebne, nie muszą nieść wieści,
że przybyli rycerze końca. Że teraz zaraza,
głód, wojna i oblicze śmierci.
To już od wieków. Choć z innych dzbanów,
nie zatrute wino nam dano,
lecz człowiek jest Zgubą. Zawsze odejdzie
na bok, gdy Światło otuli ciemność
czekającej bramy.
Zawsze sięgnie po Zło, bo tylko ono pozwoli
mu przetrwać nudną rzeczywistość,
gdzie Dobra Nowina karty rozdaje. Błagając,
by ktoś w końcu się przysiadł.
I znudził się Syn Boży i zapragnął
Chaosu,
by mieć namacalny cel marnego żywota.
Zło, którego można dotknąć i oblepić się
jego czerwonymi łzami.
A Dobro? Bezpłciowy blask melancholii. Zbyt
spokojne pokłady zatrzymanego czasu.
Duszony nieprzemijaniem bez krzyku, gdy w
środku rodził się grzech,
podpalił Pakt Nieagresji, spisany z Ojcem
Serc.
Zapragnął niszczyć, rozkradać, zapragnął
kąpieli w szampanie z żył braci i
sióstr,
by coś działo się w Nudnym Edenie. By
karmić swą nienawiść i gniew.
I oto stanęli przed ziemskim światem,
Jeźdźcy Ostatniego Rozdziału,
i zawrócili, bo odebrał im człowiek to, co
dla nich spisane.
I umiera ziemia, wśród wojen, głodu i
zarazy,
i śmierć romansuje z trupami, a żywych
ustawia w kolejce do kata.
Idealne stworzenie. Tylko znudziło się
szybko mdlącą słodyczą miłości i pokoju,
w zbyt wielkim sercu, zrodził się gniew,
nienawiść, adrenalina i chęć podbojów.
Syn Boży stał się mordercą, bez elegancji i
gracji wymierzającym ciosy,
zaczął od Ojca. Potem przyszła kolej na
wszystko, co dla człowieka stworzone.
Komentarze (3)
Według mnie pisze Pan poetyckie teksty
,,goregrindowe"- pod nickiem ,,rebel" można znaleźć
kupę zła, śmierci, modlitw,rozkładu, zdychania, krwi i
tym podobnych uroków doczesnego świata :))
Niestety- wszystko podane w niestrawnej fomie, trącące
kabotyństwem, nienaturalnością, gigantycznym patosem,
próbą zszokowania czytelnika na siłę, za wszeklą cenę.
Rozmazanie kupy i wody święconej na płótnie nie równa
się stworzeniu kontrowersyjnego obrazu. Piszę to bez
złośliwości i życzę natchnienia w dalszej pracy
twórczej.
Nie mogę się powstrzymać;muszę skomentować!
Pierwsza strofa jakby pisana w ewangelicznym
natchnieniu, unosi czytelnika, powoduje, że otwiera
szerzej usta jak w pędzie - szybciej i
szybciej!Stylizacja i archaizacja jednak są nazbyt
chyba dosadne; drugie zdanie pozbawiłbym początkowego
"I" co doda tekstowi ciągłości i wartkości.
Druga strofa też bardzo wizyjna, aczkolwiek zawiera
znaki zapytania - fragmenty nieinterpretowalne, które
czytelnik najpewniej pominie.
Przedostatnią i ostatnią zwrotkę z powodzeniem można
by uprościć z zyskiem dla czytelności wiersza; sporo
tam zbędnych, lub nazbyt skomplikowanych słów,
zwrotów.
Ogólne wrażenie?
UCZTA DLA ŚWIADOMEGO CZYTELNIKA!
Gratuluję!
...to wypełnienie tego i co i tak się wypełni....dobry
obraz...