Zwierząt zebranie

W wielkim lesie na polanie, toczy się walne zebranie.
Wszystkie ptaki i zwierzęta, zaprosiły prezydenta
Prośbę przyjął sam Prezydent, odpisał zebranym rezydent,
Żeby cierpliwie czekały, godnie władzę powitały.
Bez żadnego chuligaństwa, przywitały głowę państwa.
Nie mięło wiele czasu, a już przyjechał do lasu.
Odbyło się powitanie, spytano czy jadł śniadanie?
Bo wiadomo bez śniadania, nie zaczyna się zebrania.

Prowadzący na mównicy, wszystkich obecnych policzył.
Potem rzekł: panowie, panie, prawomocne jest zebranie.
Jeśli sprzeciwu nie słyszę, ogłaszam kompletną ciszę.
Wszyscy mieli jedno w głowie, co też Pan Prezydent powie.
A prezydent, mądra głowa, nie mówi zbędnego słowa.
Wszystkie słowa są liczone, w ładne ramki oprawione,
Nic nie mówi o problemach, na pewno pomylił temat?

Zwierzęta głos zabierają, mówią, jakie sprawy mają.
A że ludzie lasy trują, różne śmieci wysypują.
Z góry rozsiewają chemię, w lasach żyć jest nieprzyjemnie
Trują nas, powiedział kos, wielu z nas straciło głos.
Na dodatek jak wieść niesie, domy się buduje w lesie.
Jeszcze trochę czasu minie, wiele gatunków wyginie...
Szczęściem o nas ktoś pamięta, mamy słowo Prezydenta.
Długo trwały te narracje, których większość miała rację.
Władza ich niechętnie słucha, na wszystko jest głucha.

Pan Prezydent próśb wysłuchał, podrapał się koło ucha,
Założył nogę na nogę, rzekł: pewnie, że pomogę..
Co się potem tutaj działo, zebranie wiwatowało?
Pan prezydent się uśmiechał, wsiadł do Lanchii i odjechał..
Zostawił ich z problemami, mówiąc, niech rozwiążą sami...

autor

wrobel

Napisany: 2004-05-06 Dodano: 2010-02-18 02:30:58

Ten wiersz przeczytano 1719 razy

Oddanych głosów: 29

Rodzaj Rymowany Klimat Optymistyczny Tematyka Społeczeństwo

Aby zagłosować zaloguj się w serwisie