Zwój Wspomnień.
wspomnienia...
Nocą, przy zapalonej
małej świeczce,
Siedzę z uśmiechem
i łzą w oku.
A Ktoś tłumaczy jak owieczce,
Kolejny dzień w kolejnym roku.
Tłumaczy wolno, ze spokojem.
To, co nie jest
do tłumaczenia.
Pochylam się nad moim zwojem,
I zapisuję me
wspomnienia.
A Ktoś tłumaczy sens milczenia
sens ciszy
i bezgłośnej mowy...
A ja...raduję się z mówienia,
ze słowa siły i z rozmowy.
Ktoś mnie nie widzi,
nie dostrzega.
Zajęty światem swojej wiary.
Wiem, że na niego nikt nie czeka...
Chcę zatem swe pokazać
czary.
Zwój wspomnień moich mu podsuwam,
Zachęcam, by przeczytał zdanie:
"Wspomnienie z tym zwojem usuwam...
w pamięci mej ono zostaje."
A Ktoś nieśmiałą łzę ociera
I uśmiech, tak niepewny
skrywa.
Ja tak czyniłam również...
nie raz.
Teraz coś kończy się...
urywa...
potrafią ranić...i tulić do snu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.