życie z kamienia
ach, wietrze, ukołysz
myśli zmęczone dniem
i słońcem pustynnym
sens tej wędrówki
całkowicie
wyrwał się z kontekstu
zgubiwszy drogę szukam
po omacku
dotykam ścian myśli
wbijam gwoździe zwątpienia
snuję nić wiary
zawieszam obrazy
na spróchniałych fundamentach
zgaszonych oczu
ściskam w dłoni
niewypowiedziane słowa
przyklejam na twarz
groteskowy uśmiech
i choć grymas bólu
przebija duszę
trwam jak zimny
nieczuły posąg
setną już epokę
autor
legenda_wysniona
Dodano: 2005-09-10 02:27:59
Ten wiersz przeczytano 438 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.