Życiowa Rola
Dorotka pędzi po dachach świata
Syna i Ojca nie widząc wcale
kocha i kona w sercach upadłych
veni,vidi- semi, owulare
zagon co właśnie go zaorali
ukryte w prochu sensu nasienie
plon obiecując włóczęgi dłoniom
kresem wędrówki, srebrnym kamieniem
czas tak odległy
sen nie przychodzi
choć szał młodości już nieobecny
listy jak liście złote, przeklęte
dotykam bruzd bronami członków
kolibiąc serce dwukółką starą
wystygłych garścią całusów pąków
do chaty za wsią zmierzam - mieszkając
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.