Z bagien do …
Wyobraźnia czy rzeczywistość jak myslisz...?
Zachwiany brakiem równowagi
upadam gwałtownie pod ciężarem
przygnieciony ołowiem
nagromadzonych myśli
siła woli i jej ukryta moc
jakby zanika w osobowości
chwilowa atrofia w szarym kolorze
ciemność , poczułem się jak odłączony
od aparatów zasilania
przyćmiona świadomość
ukazała absurdalny obraz
rozległych bagien
osmolone kikuty drzew
wypalona ziemia wokoło
i ja do połowy zanurzony
w czarnym cuchnącym błocie
błagając o pomoc
poczułem zimne dreszcze
zniewolony mackami strachu
otworzyłem szeroko oczy
całkowity brak orientacji
gdzie tak naprawdę jestem
czy to co widzę to halucynacje
czy odwrócona rzeczywistość
bagienne brązowe trawy
dotykają mojej szyi
ciało pozbawione kontroli
głos zaciśnięty w gardle
tylko ręce uniesione
próbują znaleźć oparcie
całkowite odrętwienie
sparaliżowany strachem
chwilowy letarg
powróciła świadomość
tylko miejsce to samo
bez poczucia czasu
zupełnie zatraciłem granice
istniejącej linii horyzontu
odzyskałem głos
z rozpostartej mgły nad bagnem
wynurzały się wyciągnięte ręce
poznałem te delikatnie dłonie
ostatkiem sił wypełzłem z bagna
obłocony ale pełen nadziei
ruszając w obranym kierunku
tam gdzie…
05.12 – 07.12.2008.
Zyta - dziekuję za zwrócenie uwagi na błędy poprawiłem
Komentarze (17)
Mgielnie, bagiennie u Ciebie i strasznie. Kto po takim
wierszu zaśnie?
Tam gdzie czuję się potrzebny i wiem że ktoś na mnie
czeka. :) Świetny wiersz