-Białoruś 7-13 maja 2014 r.-...
a "Białoruś 7-13 maja 2014r.- Wspomnienie
pierwsze".
10.05.2014r. Sobota 7:47:00 Pisane na
wsi na Białorusi w Rakovie.
Rano wstałem
I się zebrałem
Mycie, ostatnie pakowanie,
Także śniadanie.
Tata autem zawiózł mnie na pociąg,
Nim przyjechał pociąg
Na peronie był mały przeciąg.
Wsiadłem w Gliwicach i pojechałem,
Do Katowic zajechałem.
Tam na kolejny pociąg przyszło mi
poczekać,
Nie umiałem się doczekać.
Jak już jechałem to szczęśliwy byłem
Po drodze bardzo dużo się modliłem.
Po paru godzinach przywitała mnie
Warszawa,
Wieś to nie mała,
Przez ponad milion ludzi zamieszkana.
W Warszawie to dopiero było czekanie,
Bo nie za dobre było połączenie.
Sześć godzin czekania
I cóż, że to stacja centralna.
Zlokalizowałem miejsce odjazdu autobusu,
A później z własnej woli i z przymusu
Siedziałem na pufie kolorze około
czerwonym.
To modląc się, to rozmyślając, będąc
zamyślonym
Poznałem kilk nowych ludzi,
Jedna prawie dała mu buzi.
Sama zagadała o numer telefonu poprosiła
I sam swój dała,
Smsem wysłała swojego facebooka.
Fajna to była dziewczyna, wyglądała na nie
wiele la,
Ale miała już trzydzieści osiem lat,
A w mej głowie była już wtedy Ina,
A nie żadna inna dziewczyna, no chyba?
I doczekałem się odjazdu autobusu
Z Warszewy przez Białystok, Augustów,
Suwałki do Wilna,
Tram linia inna, inna sztuka autobusa,
Wzięła i zawiozła mnie do Mińska!
Tam zlokalizowała mnie Ina,
Ale nim się to stało,
Nim nasze spojrzenie się spotkało
Jechałem autobusem to modląc się, to
drzemiąc,
Raczej bardziej siedząc.
Z jednym wielkim plusem,
Że oprócz modlitwy słuchałem muzyki i
radia,
Więc szybko nadszedł czas dnia.
I po Litwie przyszła granica z
Białorusią,
By już niebawem widzieć się z kochaną
Inusią.
W jednym jak i w drugim autobusie
Ludzie byli mili tak nadzwyczajnie .
Modliłem się o nich i modliłem się za
nich.
Bogu dziękuję, że mi pomogli, było miło
poznać ich.
W pociągu jadąc innym razem
Musiałem się zmagać z trzy cztery godzinnym
granicznym obrazem.
A w autobusie nie długo ledwie dwadzieścia
minut minęło,
A my pojechaliśmy w ostatnim etapie
podróży
W Inny teren przyjeżdżamy.
Nie wierzcie w wszystko, co pokazują w
telewizji,
Lepiej moich i od innych ludzi posłuchajcie
wspomnień.
Tutaj jak trzeba jest dużo milicji,
Ale jest też wielka swoboda i nie jest to
tylko strefa marzeń.
O tym napiszę może coś później,
Teraz już będąc z Iną było mi raźniej.
Jej siostrzeniec zawiózł nas na wioskę
Rakov,
Jest ona taka wielka, taka piękna,
Że schować się może nawet Kraków.
Rakov jest oddalony o czterdzieści p pięć
km od Mińska.
Jak ja miło przez rodziców od Iny zostałem
przywitany,
Wyściskany i ucałowany.
Szczerze nie lubię takich ceremonii,
Ale czasem trzeba, by było wiele
przyjacielskiej harmonii.
Przyszła ich sąsiadka,
Wcześniej jej nie znałem ,
Miła to kobieta,
Fajnie, że ją poznałem, bo sobie z nią
porozmawiałem.
Rozmawialiśmy po Polsku,
Bo ona niegdyś mieszkała w Brześciu.
Ma przyjaciółkę w Katowicach,
Bywa czasem u niej na wizytach.
Jej przyjaciółka okulistka w Katowickiej
klinice,
Znam tą panią z widzenia, bo mało się po
tej klinice kręcę.
Reszta tego pierwszego i drugiego dnia,
W tych wspomnieniach połączona
Minęła bardzo miło, z Iną zawsze jest
wspaniale.
Robiliśmy zdjęcia, poszliśmy na długi
spacer,
Deszcz nas zastał, ale jego padanie nam nie
przeszkadzał,
Spacerowaliśmy także w deszczu, aż
minął.
Ciepły to był i delikatny deszcz,
Więc nie był wyczuwalny zimna dreszcz.
Później oglądaliśmy jej zdjęci,
Zawsze mamy jakieś zajęci,.
Później z jej rodzicami, a późnej sami
telewizję oglądaliśmy.
Późniejszym wieczorem z wielkim zapałem
Piekliśmy wspólnie pizzę,
Którą zjedliśmy następnego dnia z rana.
Nim ta chwila nastała
I czas sennego czuwania nas rozdzielił
To pozostały czas na naukę języka polskiego
przez Inę się wypełnił.
Ja ją trochę uczyłem,
Blisko niej siedziałem.
Tam miło, dyskretnie jak przed telewizją ją
obejmowałem.
I spać się po myciu i kolejnym między
czasie jedzeniu położyłem.
Modlitwy zmówiłem, poleżałem, zasnąłem
I rychło prze szczęśliwy się z rana
obudziłem!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.