-chleb-
wychodzę...
do miasta po chleb
zostawiam w domu żonę
i małego Jasia
(trzy razy już się poruszył)
będzie z niego dobry żołnierz
oni potrzebują mojej opieki
gospodarstwo
dom
chciałbym być przy porodzie
kiedyś Jasio dorośnie
wyjedziemy
już marzy mi się
mała chatka z ogrodem
Marysia przy kominku
robi sweter na drutach
chłopcy grają w piłkę
dobrze nam jest
wiem to
teraz trzeba ostrożnie
najlepiej
być niewidzialnym
pomalutku
kochani...zaraz wracam
miałem kiedyś ojca
wyszedł...
do miasta po chleb
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.