** KONCERT **
Wpatrywał się w nią długo ,
wzrokiem wprost pożerał ,
bo kształty miała krągłe
niczym wiolonczela .
Zagrali więc koncert
na instrument solowy ,
bo on dyrygować
zawsze był gotowy .
Wprowadzenie wirtuozowsko
wygrał na jej ciele ,
którego nie powstydziłby się
sam Liszt ni Ravel .
Dźwięki tak czyste
i barwne wydała
lecz do części głównej
przejść czym prędzej chciała .
Znając jego czułe ,
delikatne palce
stworzyli razem iście
miłosne wariacje .
Otworzyli wrota
swoich możliwości
harmonią ruchów
i współbrzmień jedności .
I trwał godzinami
symfoniczny poemat
przechodząc znów do ronda -
żaden to dylemat .
A ona wielokrotnie
pod jego batutą
na szczyt rozkoszy się wznosi
każdą pauzą... i nutą .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.