+++ Ku czci ofiar zamachów 11...
Ogromna ilość ludzi,ludzi zaprzątniętych
pracą.
Umierali i wiedzieli co najdroższego
tracą.
Te powroty do domu,do rodzin,przyjaciół,
znajomych,kochanek...
Jedna chwila i bastion rozpadł się
jak domek dla lalek.
W rękach zamachowców samolot jak
śmiertelna machina.
Tego dnia tragedia wydarzyła się
straszliwa.
Życie posypało się jak domek z kart.
Dla wielu rozżalonych ludzi tego dnia
Bóg nic nie był wart.
Tyle mogło być losów,ale już nie będzie.
Gdy przypomniana ta chwila,
to rozpacz i była wszędzie.
To uczynili terroryści samobójcy.
Uciekinierzy z przed oblicza św.Trójcy.
Gdy przyszedł 11 Września ,ten dzień.
To cały świat żałoba okrył się,
a Nowy York okryły czarne chmury jak
cień.
Ryk syren,płacz matek,jęk dzieci.
Każdy z nas chodź w smutku to jednak,
czuł się jak ktoś trzeci.
Te słowa nie wrócą nikogo do życia.
Ale wspomnienia i smutki wyjada z
ukrycia.
Kolejna kartka podpisana łzami.
A pamięć i wspomnienia rozejdą się miedzy
nami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.