W objęciach jesieni
Powoli idę
Parkiem Róż
trzepot skrzydeł
tuż... tuż...
to kaczki dzikie
spłoszone
przyfrunęły z krzykiem
na moją stronę
chlup... chlup...
lądują miękko
u wierzby stóp
pod jej sukienką
w fontanny mgiełce
słońce jaskrawe
wybarwia tęczę
nad stawem
ćwir... ćwir...
w szarej kurzawie
wróbelków wir
siada na trawie
to znów się kłębi
na płytach dróżki
stadku gołębi
kradnąc okruszki
pac... pac...
lecą kasztany
pulsuje plac
dzieci rumianych
klomby nieduże
na nich rzeczywiście
ostatnie już róże
wtopione w liście
zielona szata
kurczy się, czerwieni
- to resztki lata
w objęciach jesieni.
Komentarze (45)
nastrojowy a wróble w końcu pokazały się, bo był czas
jakby wymarły:)pozdr
Bardzo na tak...
+ Pozdrawiam serdecznie :)
Ale ładnie :) moc serdeczności
barwnie, przyjemnie, dźwięcznie - Miłego jeszcze dnia
Anno :)
Niezwykle sympatycznie.
Pozdrawiam.
ja też w tym parku byłam i ptaszki
karmiłam...pozdrawiam.
Aż zaćwierkałam z zachwytu :)
Miłego dnia anno :)
Och, jak ładnie :) Bardzo.
Świetny wiersz. :) Pozdrowienia. :)
anno
Twoje wiersze to piękno, czar
i smak.
Serdecznie pozdrawiam, miłego
dnia życzę!
+ za wierszyk, przeczytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia. Pozdrawiam
to resztki lata ..prawda .. jesień złota przeminie
... zimna przeleci ..wiosna i lato zawita z radością
powitamy my i dzieci ..
me - ma! onomatopeja? uff, trudne slowo... :)
faajnie, onometopeicznie:)
Ależ pięknie - gra jesienna muzyka
w zaśpiewie jesieni, lato znika.