spacer z sobotą za rękę
kiedy pada deszcz lubię iść
ogarnia mnie Warszawa
ulice ułożone pod wiatr
czarne parasole wychodzą z żabki
kiedy szlocha deszcz
depczę kałuże na Poniatowskim
zgniłe liście lepią się do butów
po drugiej stronie Wisły
kiedy na ścieżce półmroku
pulsuje zielone
poeci bazgrzą w podcieniach
mokre wiersze przechodzą ulicą
Komentarze (5)
Bardzo mi się podoba ten sobotni spacer w deszczu :)
Kiedyś napisałam o poecie, którego również
zainspirował deszcz. Zapraszam Cię w wolnej chwili na
spotkanie z deszczową dziewczyną :)
https://wiersze.kobieta.pl/wiersze/deszczowa-dziewczyn
a-529721
Bardzo się podoba.
I mam podobnie... Z tą Warszawą... A nie spodziewałem
się ;-)
Zaczarowane wersy, pozdrawiam :>
Pięknie i też zachwycam się metaforami.
świetne metafory!