*** (Wszechświecie mój...)
Wszechświecie mój,
myślałem o tobie,
nie tylko w czas spoglądania nocą
w sierpniowe niebo,
ale i przygotowując tosta z marmoladą,
czy nalewając porannej
kawy.
Chciałem się z tobą zaprzyjaźnić,
ale, sam wiesz jak to jest,
gdy ktoś malutki
stara się poznać kogoś
znaczącego.
Nie byłeś
za bardzo zainteresowany,
skupiając się raczej
na wykresach i liczbach
obrazujących
twój matematyczny
majestat.
Próbowałem
zwrócić na siebie uwagę,
ale grymasy i załamywanie rąk
zbywałeś, jak odpryski
z pomniejszych komet
czy asteroid.
Wiem już,
drogi nasze nigdy się nie zejdą,
ale miło byłoby zobaczyć
chociażby niedbałe pozdrowienie,
czy jakiś życzliwy
gest.
Komentarze (17)
To co napisałem implikuje też tezę o naszej jedyności
we Wszechświecie.
Podobno jeden z noblistów z dziedziny biologii (J.
Monod) miał stwierdzić, że nic dziwnego, że
wszechświat wydaje nam się nie do pojęcia i
zrozumienia, gdyż nie był on w ogóle "przygotowany" na
pojawienie się czegoś takiego jak świadomość, gdyż
ludzkość powstała na skutek niemożliwego i
nieprzewidywalnego przypadku. To stąd nasze
nieprzystosowanie do niego.
Idziesz na spacer do lasu. Mijasz mrowisko. Bez
żadnego gestu, żadnej oznaki życzliwości. a przecież
(liniowo) jesteś od tej mrówki zaledwie 300-400 razy
większy. Dlatego też nie powinieneś wymagać żadnego
gestu, żadnej oznaki życzliwości od wszechświata,
który jest od ciebie "myriady myriad" razy większy.
Dziękuję andreas i Eliza. Jako cząstka kosmosu
jesteśmy niejako wyrwani z niego przez świadomość, o
której nie wiemy, czy jeszcze ktokolwiek inny ją
posiada.
Myślę, że my wszyscy jesteśmy częścią kosmosu. Nie ma
znaczenia, czy jego drobiną, czy czymś więcej. Na to
co ogromne składają się przecież drobiny. To między
innymi i my budujemy ten kosmos na wiele różnych
sposobów np. będąc energią, tworząc ją, a ona nas w
łańcuchu zależności i współzależności. Oderwanie od
kosmosu istnieje tylko w nieświadomości.
Pozdrawiam pięknie ;-)
Chyba jednak jesteśmy planktonem kosmosu, choć na
nieszczęście dla nas, myślącym.
Serdecznie dziękuję za komentarze. Ten prosty wiersz
otwiera się na tak potężny temat, że raczej nie dam
rady coś istotnego tu napisać. Szyba, która oddziela
nas od tego, co pozaludzkie jest trwała i przypomina
nam z jednej strony naszą wyjątkowość w stosunku do
wszechświata, a z drugiej strony naszą samotność.
Duchowe, religijne, filozoficzne i czysto naukowe
próby "dogadania się" z wszechświatem średnio się
udały. Komentarze ukazują różne możliwości odczytania
tej dychotomii i wszystkie są naprawdę interesujące.
10: wiem jak to jest; są osoby,
które jednym spojrzeniem umieją
poprawić nam nastrój - zostawię
tą wypowiedź tylko jednostronnie
Bordo Blues!
Kornel chce zmowy z Wszechświatem, to
inna skala, delikatnie mówiąc.
Początek przypomina mi Grechutę:
Świecie nasz, świecie nasz
chcę być z tobą w zmowie.
Tak mi przyszło do głowy, ale jakaś tam inspiracja
mogłaby z tego być.
Pozdrowionka :):)
Czytając ten wiersz przypomniał mi się wiersz Miłosza,
podobny nie w temacie ale w tonie.
Moja wierna mowo,
służyłem tobie.
Co noc stawiałem przed tobą miseczki z kolorami,
żebyś miała i brzozę i konika polnego i gila
zachowanych w mojej pamięci.
Trwało to dużo lat.
Byłaś moją ojczyzną bo zabrakło innej.
Myślałem że będziesz także pośredniczką
pomiędzy mną i dobrymi ludźmi,
choćby ich było dwudziestu, dziesięciu,
albo nie urodzili się jeszcze. (...)
Kosmiczna refleksja. Miłego wieczoru:)
Czasami wydaje mi sie, ze swiat mnie nie zuwaza.. bdb
ciekawy wiersz..
Czasoprzestrzeń otacza nas wszystkich i nawet
najmniejsza drobina jest dla niej ważna.
Wszyscy jesteśmy w granicach jej skończoności i
nieskończoności :)
Dziećmi wszechświata jesteśmy, więc spokój duszy
zachować trzeba i w swoje własne "ja" uwierzyć:)
Ciekawe spojrzenie na relacje człowieka ze
wszechświatem (mój wszechświat jest życzliwy.)