25 lat
Wbiłem sobie w serce nóż.
To będzie koniec mojego życia już.
Czy rana boli? Nie, to życie bolało.
Stało się to, co się stać miało.
Przeżyłem 25 lat, to stulecia ćwierć.
Żyłem za długo i teraz czekam na śmierć.
Powieki stają się ciężkie, światło przed
oczami gaśnie.
Dusza już wyszła z ciała, zaraz ciało
zaśnie.
Krew płynie strużką z mojego serca, lecz
ono bije jeszcze.
Zrobiło się zimno, palce sztywnieją,
przyszły dreszcze.
Tak wygląda ostatni dzień mojego życia.
Nie ukrywam się przed śmiercią, nie mam nic
do ukrycia.
Czekam. Patrzę na zegarek. Jest trochę
spóźniona.
Aż wreszcie zjawia się. To Ona - śmierć
upragniona.
Proszę nie płakać/ Autor tego wiersza jeszcze zyje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.