***abażurowe usta***
uciec chcę i biec na palcach aż do końca tęczy...
zielone łąki
nienawiści
oplotły mój umysł
i kołyszą go
do snu
wiśniowe słońca
spijają zachwyt
z abażurowych ust
moich dłoni
miętowe wzgórza
opadającej rozkoszy
zamkną w oczach
cały świat
okrojone chmury
z waty cukrowej
tłoczą się w poczekalni
do psychologa zmysłów
a ja
gdy patrzeć nie będą
rzucę się z chodnika
pod pociąg
uciekających nadziei
ale jak długo mam czekać na pociąg, którym dotrę na koniec świata?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.