Absurdalny sen
Był sobie zakątek świata
gdzie dokładnie nie powiem
nie chcę żeby to miejsce
znów stanęło na głowie
rządził tam król z królową
siedział wygodnie na tronie
zaraz będzie też kilka
słów pochlebnych i o mnie
ja byłam ich córeczką
o imieniu królewna
miewałam muchy w nosie
sto pomysłów na pewno
i czekałam na księcia
chcieli wydać mnie za mąż
bo żyć na kocią łapę
to jednak nie to samo
roztrąbili na cztery strony
świata i dalej
że szukają mi męża
takie są tu zwyczaje
i zaczęło się zewsząd
pospolite ruszenie
chłopy zaczęły spływać
ilu było ..no nie wiem
wreszcie zjawił się jeden
godny widać był grzechu
bo wesele zrobiono
w wyjątkowym pośpiechu
i co potem jak w życiu
miłość różnie się ściele
czasem trochę się kłócą
to znów szczęście się śmieje
dochowali się razem
całkiem niezłej gromadki
byłam u nich niedawno
w roli szczęśliwej swatki
bo to nie ja tu byłam
najważniejszą osobą
ja tylko pomagałam
by poznali się z sobą..
Bo we śnie jak i w życiu nawet nie trzeba sie trudzić aby zamienić rolę trzeba się tylko obudzić...
Komentarze (4)
Już miałem protestować odnośnie tego małego
wierszowego figla, ale uratował mnie ten dopisek.
Dziękuję.
Jakoś tak...telepatia czy "cuś", że wyszło nam na
jedną nutę? Pzdr.
Dobrze gdyby tak można czasem obudzić się z życia jak
z przykrego snu.
no wiedziałem, wszystkie bajki kończą się szczęśliwie,
no z wyjątkiem tych Andersena chyba, ale twoą się
czyta jednym tchem.)