Agonia
Tyle wieczorów spędzonych razem.
Tyle dni pełnych uśmiechu i radości.
Nie mogę wyobrazić sobie Twego odejścia.
A już na pewno nie podczas deszczu.
Gdy to się stało, nie wiedziałam co
zrobić.
Widziałam Ciebie konającego.
Błagałam Boga o wybawienie z rąk
śmierci.
Lecz przyszedł anioł i zabrał
bezczelnie.
Nie zapomnę oczu pełnych przerażenia.
Mojego krzyku, który roznosił się z
szybkością promienia.
Nie wymarzę z pamięci ostatniego
oddechu.
Nie zepchnę z serca ciężkiego głazu.
I wtedy świat zadrwił.
Krople spadały na Twoje zimne ciało.
Próbowałam zakryć Cię sobą.
Niestety to nie wystarczyło.
Łzy mieszały się z deszczem.
Słowa mąciły myśli.
A ja w rozpaczy wznosiłam modlitwy do
Boga.
Teraz siedzę przy Tobie.
Odgarniam z płyty suche liście.
W głowie słyszę Twój ciepły głos.
Na myśl przychodzą szczęśliwe chwile.
-Boże, ja go tak kocham...
Znów czuję na skórze krople anielich łez.
Dla wszystkich kochających i tęskniących zarazem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.