Ale cyrk
W małym miasteczku koło Lublina
Przyjechał tabor, namiot rozpina
I rozstawili wewnątrz ławeczki
Potem arenę, dla słoni beczki
Jakieś huśtawki , liny, pętelki
I kolorowe szklane bąbelki.
Bo już wieczorem seans się zaczyna
Zatem pośpiechu to jest przyczyna
Tłum stoi przy kasie
Ktoś zboku pacha się
I łokciami się rozpycha
Po bilecik szybko czmycha
Namiot stoi pełen ludzi
Tutaj nikt się już nie nudzi
Światła gasną, werble grają
Klauni tańczyć zaczynają
Sztukmistrz sztuczki pokazuje
Asystentkę przepiłuje
Już owacje na stojąco
Wszystkim robi się gorąco
Czy to sztuczka, czy to czar
Znów owacje, pełen gwar
Jakaś pani jak sprężyna
W tył i w przód się wciąż wygina
Ku uciesze publiczności
Zapomniała chyba kości.
I podniebne akrobacje
Skoki, skręty i wibracje
Na huśtawce się bujają
Ludzi z góry zabawiają.
Klatkę wokół czas rozstawić
By zwierzęta popis dały
Wnet wychodzą koty duże
Wywołując aplauz,burzę
Pręgowane i grzywiaste
Ostry pazur i kły straszne
Treser wkłada głowę w paszczę
Przy tym lwa w podbródek głaszcze
A publika wnet zamiera
Kiedy zwierzę paszczę zwiera
Ale co tam dla tresera
Kiedy kocię poniewiera
Wszyscy cali i weseli
Wszyscy z ulką odetchnęli.
Czas już skończyć demonstrację
Czas na bisy i owacje
A kto znów zapragnie wrażeń
Niech do cyrku pędzi gazem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.