Anick wciąż tańczy w teatro real
światłoczułymi dłońmi
nalewa herbatę do filiżanki
gładzi tiulowe fałdki
przysiada obok okna
na plaza de isabel płynie czas
wstrzymuje się między
polotem a gestem
niczym porcelanowa lalka
wkomponowuje się zgrabnie
w scenerię pełną bibelotów
lustrzane ściany pokoju absorbują
słońce urodzone do tańca
utrwalone blaskiem flesza
balet i baletnica
i dekady w albumach
a jej stopy jak wieża eiffla
wsparte na szpilkach
unoszą
w podniebnych piruetach
Komentarze (10)
Bardzo ładne obrazowanie:)
Mnie się podoba to nietypowe porównanie do wieży
Eiffla,
nawisem mówiąc gdzie Twoje wiersze payu? Żal,oj żal...
Pozdrawiam Autorkę i Ciebie payu serdecznie:)
payu,
Basia23,
dziękuję za czytanie i wpis , pozdrawiam :)
:))
Potrafisz opowiadać w niesztampowy sposób:))
Stopy jak wieża Eiffla - tylko do tego sformułowania
mam zastrzeżenia.
Pozdrawiam:)
dziękuję za komentarze, Wszystkich czytającym też
:)pozdrawiam :)
ostatnie cztery linijki podobają mi się najbardziej,
są doskonałe
Pięknie o baletnicach. Serdecznie pozdrawiam.
Pięknie o baletnicach. Serdecznie pozdrawiam.
ładnie:)
już tu Moja przedmówczyni napisała to co Ja czułam
czytajac ten wiersz:)
Bardzo ładny obraz baletnicy i jej mieszkania(chyba w
Madrycie); roztańczony wiersz. Miłego dnia.