Anioł Stróż
Siedzisz na schodach
W narkotykowym transie.
Zamknięty w sobie,
Zamknięty na ludzi.
Muzyka i głosy są wokół Ciebie.
Otwierasz oczy i widzisz
Brud tego świata,
Ludzi zabijających się własną miłością,
Zazdrosnych…
Zazdrosnych o sukces…
Nie pozwalających przebić się…
Ciągnących Cię do ziemi gdy tylko próbujesz
stąd uciec,
Odlecieć, jak ten liść na wietrze…
Delektujesz się tą agonią…
Tym bólem wewnętrznym,
Który jest Twój,
Którego nikt Ci nie zabierze…
Przedawkowałeś…
Próbujesz wstać, lecz upadasz na
chodnik…
Ale co jest?
Przechodnie Cię nie zauważają…
Podnosisz rękę aby sięgnąć po pomoc.
Bezskutecznie…
Zobaczyłeś Anioła,
Anioła wstrzykującego sobie narkotyk w
żyłę…
Patrzy na Ciebie, podaje Ci rękę i mówi:
„Chodź ze mną w stronę światła,
Zobaczysz jak się można zabawić”
Podnosisz się,
Uśmiechasz się,
I idziesz za nim do lepszego świata.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.