Antypropaganda
Cisza skupiła w sobie cały dźwięk,
Tych co krzyczą najgłośniej, może więc
Wcale nie ci co siłą niszczą cudze prawdy
Są niepokonani wewnątrz swych twierdz.
Błąd istnienia okłamuje cały sens życia,
Brodzimy na oślep pośród min wyzwolenia
Jeden dotyk, jedna myśl, aż do
odgadnięcia
Co na prawdę ważne, a co w dupie ma swe
miejsca
Animowane postaci z wnętrza bożych snów
Z wytyczonych ścieżek nie zejdą już
Papierowe twarze, możesz na nich tworzyć
Emocje, słuszne i te chore, nie gotowe
marzyć
Zatańczą w dłoniach, póki wprawiasz je w
ruch
Pełne słów usta, machinalnie powtarzają
swój
Bieg, pędzą na śmierć w objęciach
nicości
Anonimowi giną w ciemności
Te nierzeczywiste, nierealne światy
ludzkich spraw
Niewymawialne słowa tylu sprzecznych prawd
Krążą wokół, wewnątrz mnie
Pieprząc cały sens
Tak na prawdę to nie mam już sił
Aby walczyć o coś, czego nigdy nie może
być
Fałszywi prorocy śpiewem sfałszowanych
nut
Omamiają kłamstwem zbawienia nasz prosty
lud
Co miało być cudowne, zgorzkniało czernią
obłudy
Ilu jeszcze niewinnych odda im swe
usługi
W imię cudzych niezrozumiałych pustych
obietnic
Aby zagłuszyć ból naszych łatwowiernych
myśli
A na koniec, słysząc wydźwięk zużytych
słów
Z ust samozwańczych bogów, gadających
głów
Tak jakby skończyć się miał znany ci
świat
Odwróć się, i zostaw po sobie jeden
kwiat,
On zwróci twój dług.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.