Apokalipsa
Koniec jednak początkiem stać się może
My mając swe oczy zwrócone ku górze pojąć
nie możemy
Wszystko znikło
Ciemna dróżka przed nami roztwiera swe
ramiona
W którą z jej ramion się wybierzemy
Jedna jaśniej przemawia do nas druga zaś
chłodną tajemnice swą skrywa
Wiatr niesie szelest łez spadających na
ziemie
Ten szelest w głuchy krzyk się zamienia
Ból przepełnia serca jak cierń przeszywa
nas do samego końca
Czy jeszcze nadzieja stać się może
zbawieniem
Nadziejo krzyczymy lecz nikt usłyszeć nas
nie może
Przyjdą po nas i znikniemy w noc bezwiedną
Nic po nas nie pozostanie
Z naszych ust nie wyrwie się już słów
miłości blask
Radość schowana na dnie naszej duszy
spocznie
To wszystko co było zabrane nam zostanie
Przepaść ukaże swoje wrota życia
Lecz niebiańskim dniem się nie okaże
Komentarze (3)
Wole te bardziej optymistyczna interpretacje bardzo
dobrego wiersza.Pozdrawiam.
...pozostała nadzieja że po mi mo zmian życie bez
powrotnie nie zgaśnie twa apokalipsa stanie sie dla
nas wybawieniem ...daje do myslenia....pozdrawiam
Witaj:)wiersz niespokojnym zwiastunem jest, bo żeby
miłość obroniła, sama nadzieja nie wystarczy Wiersz
ma dynamikę Bardzo dramatyczny w wymowie.Brzmi
sugestywnie przestroga +