Arka nadziei
....w podziękowaniu dla człowieka , który podał mi pomocną dłoń....
Jest chwila grozy, chwila zła
Gdy przejść przez próg się boję
A nikogo w pobliżu, mgła
J ja sama w tej ,mgle stoję
Jest mrocznie i tajemniczo
Mrocznie i niebezpiecznie
I nikt kto mógłby mi pomóc
A robi się zimno i wietrznie
Nikt, choć widzę oczu tysiące
I twarz stojącą przy twarzy
Ale to tylko Tłum gapiów
Czeka co się wydarzy
I nagle człek jeden prawy
Wychodzi mi naprzeciw
Człek to bardzo łaskawy
Co kocha zwierzęta i dzieci
I gapi się tłum sępów,
I taki jest ciekawy
Dlaczego podaje dłoń mu
Nie czując w sercu obawy
Wszak nie znam tego człowieka
Co wyszedł mi naprzeciw
Wiem o nim tylko tyle
Że kocha zwierzęta i dzieci
I wiem, że się nie mylę
I ufam mu i wierzę
Nad głową jego motyle
Wskazują najlepszą ze ścieżek
Drogę do szczęścia ogrodu
Drogę jak z marcepanu
Idę nią nie czując chłodu
Idę nią choć zimno i wietrznie
Idę i się uśmiecham
Idę , bo wiem, że jest bezpiecznie
I coraz cieplej i cieplej
To słońce w kolorze szafranu
Uśmiecha się nawet i do mnie
A wszystko to dzięki panu
Bo dał mi pan wiarę i miłość
I jasność i światło szafranu
Pozwolił zaczerpnąć nadzieję
Z zielonych wód oceanu.
...ale to było tylko chwilowa iluzja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.