Aromatyczne wspomnienie
Kto by dziś pamiętał, co to zalewajka?
Zapytaj młodego, szczerze się
rozśmieje,
bo gdzie powędruje
ze swym skojarzeniem...
myślę, że w rejony
czym się ciało grzeje,
w dodatku nadmiernie,
albo jak kto woli
w ilości dostatniej,
że aż głowa boli.
A mnie się w pamięci
tli dziadkowa wdzięczność
za poranną zupkę
pełną aromatu.
Gotów był po rękach
babcię obcałować,
gdy mu taką smaczną
z rana podawała,
okraszoną cebulką,
razem ze skwareczką,
była wywarzona
ze świeżą śmietaną,
ale, ale
proszę państwa
ważne, by zakwasu
nie było za mało…
Komentarze (40)
Marcepani! W Częstochowie zalewajka to normalka.
Pozdrowionka.
racja :) dziękuję
wspomnienie* uciekła literka
u Nas to chyba się nazywała wodzianka
o zalewajce nie słyszałam
lecz wspomnienia smaku na pewno nigdy peelka nie
zapomni
pozdrawiam:)
Winston :) też mnie ta myśl wzrusza... wzrusza
wspomnienie Babci i Dziadka...
dziękuję Grażynko za podzielenie się wspomnieniem :)
Wzruszyłaś, wspomnieniami...
:)
Serdecznie,cieplutko pozdrawiam!
Rzadko, ale miałam okazję spróbowania zalewajki u
stryjka,
mój ojciec też sporadycznie ją przygotowywał, to miało
taki swojski, polski smak:)
Pozdrawiam serdecznie.
:)) cieszę Magdo, dziękuję Kasiu.
Wiesz, że przypomniałaś mi dzieciństwo? Ja poznałam
zalewajkę u dziadków i bardzo mi zasmakowała.
Czyli coś dobrego.