Autyzm
Okolica powoli wypełnia się
przestrzenią.
Ruch wsiąka do głębin. Sztywnieją
powierzchnie,
Pękając odsłaniają białe fundamenty
Starego szpitala - po posadzce biegnie
Zima
Usypuje zamki ze śniegu jak z piasku
I w nich się zamyka, p-oddaje fantazji.
Zamarzła jakby w z transie w potrzasku
dwóch światów
Nie widzi nikogo. W tym: siebie. To
autyzm.
Gdy próbuje podejrzeć przez oko tą
obcość
Wyciągnąć do niej rękę na chwilę, nie
dłużej ---
przechodzi przez tłum wiatrem, zdziera
kapelusze.
W emocjach implodując. A w środku się
złocą
Ogrzane nimi światy. Lecz na zewnętrz
blaknie
Próbując się pokazać. topnieje, aż
nagle
Zostaje kupka świeżej ziemi
Komentarze (2)
to poezja:) Udany i też spojrzenie jakby przez ramię
drugiego - pięknie i wzruszająco Serdeczności
ładny wiersz ....mnie się podoba ostatni wers dla mnie
jest na 6 ...pozdrawiam