Bądź łaskawy
Czemu się śmiejesz, ze mnie ty mój losie
i pokazujesz swe szydercze miny.
Ciągle mnie ranisz w moje stopy bose,
nie mogę pojąć skutków tych, przyczyny.
Przecież się zgadzam na twoje warunki,
nie protestuję, nie wylewam żali.
Wciąż pokonuję wzniesienia, pagórki
i nie próbuję, złamać co ze stali.
Nie sięgam po to, co jest za wysoko,
ani nie rzucam się w głębin otchłanie.
Lecz chcę dorównać, nie za szybkim
krokom,
wciąż iść do celu, prosto, tak
zwyczajnie.
Przestań już wreszcie ze mną tak się
droczyć,
spójrz na mnie z góry swym łaskawym
okiem.
Niech co zaczęte wszystko się potoczy,
jak bila w łuzę, zamiast przejść gdzieś
bokiem.
Kazimierz Nowacki
Komentarze (6)
Tsk to bywa z losem, że jest chihotem
Podoba mi się ten apel do losu.
Zastanawiam się, czy po małym odchudzeniu z
zaimków(zwłaszcza pierwszej strofy) wiersz nie
brzmiałby lepiej: np
"Czemu się śmiejesz ty przewrotny losie
i pokazujesz swe szydercze miny.
Uparcie ranisz moje stopy bose,
nie mogę pojąć działań tych przyczyny."
Wiadomo, że to sugestia czytelniczki, a nie eksperta:)
Miłego dnia.
Ten wers czytam nieco inaczej
"nie rzucam także w głębin się otchłanie."
ani nie rzucam się w głębin otchłanie.
po prostu pięknie.
Dawno Cię nie było Kazimierzu, wróciłeś dobrym
wierszem, życiowa prawdziwa refleksja. Pozdrawiam:-)
O nie,nie może być zbyt lekko,człowiek mógłby dojść do
wniosku,że nie potrzebuje Boga,pozdrawiam:)