bajka o dwóch dzbanach
pewien sługa, od lat dwóch
dla swojego pana,
nosił wodę ze źródełka,
nosił ją w dwóch dzbanach.
jeden dzban, ten dobry, cały
chełpił się przed drugim:
- słuchaj stary, tyś nieszczelny
na cóż twe posługi?
a pęknięty tym się martwił…
aż duchem zgnębionym,
zaczął sługę tak przepraszać:
- wstyd mi z każdej strony.
słudze żal wnet się zrobiło,
więc objął go czulej,
ach mój drogi, ja wiem o tym
nie martw się w ogóle.
a po drodze, tej do domu
spójrz tylko na kwiaty,
zobacz właśnie ślicznie kwitną,
tę ścieżkę w bławaty.
tak też było i z powrotem
poweselał – krótko,
bo popatrzył na ten pełen
i znów jest mu smutno.
ach, cóż znowu? widzisz kwiaty
rosną z twojej strony,
gdy tak ciekniesz, to podlewasz
pan zadowolony!
dzięki tobie od lat dwóch
zrywam je co rana,
po czym nimi dekoruję
stoły mego pana!
***
morał łatwy z tej powiastki
każdy sam dopowie,
ten, co zdatny jest zupełnie,
oraz ten w połowie.
Na podstawie opowiadania
„Dzbany”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.