Bajka o wielkiej-małej pchełce
Dla mojego synka Michałka
Dawno temu, kiedy jeszcze
w małym świecie
żyły duże kleszcze
i nie było trolejbusów,
ani nawet autobusów,
mała pchełka sobie żyła
bardzo sprytna ona była,
a że była bardzo mała
wielki problem z sobą miała.
Kiedy chciała kupić bułki
nie sięgała żadnej półki.
Już o mleku też nie wsponę,
bo za chwilę już zapomnę,
jak to było, kiedy pchełka
weszła sprytem do pudełka.
Małe dzieci dnia pewnego
nie widząc w pobliżu
nikogo znajomego,
znalazły pudełko zapałek,
zabrały i uciekły za ganek.
Mieciu wpadł na super pomysł,
by ognisko zapałkami
wnet rozpalić z kolegami.
Naznosiły suchych liści,
trochę siana i patyków,
starych szmatek i bucików.
A skąd pchełka się znalazła?
Jak tam do pudełka wlazła?
Mała Ala miała kundla wchłochatego
i nigdy nie dbała
o czworonoga brodatego.
Na nim pchełka zamieszkała
i żadnego domku
więcej nie szukała.
Tamtego ranka pchełka widziała
jak mała Ala zapałki schowała
i nie czekając ani minuty
wskoczyła małej Ali na buty.
Potem na spodnie się wgramoliła
szła tak wysoko, aż się spociła.
a w spodniach w kieszonce
zapałki leżały
i o pomoc pchełkę głośno wołały.
Ponieważ dzieci dodać zapałki
równa się cztery płonące ganki.
Jedyny ratunek to pchełka była,
więc do pudełka się wgramoliła.
Kiedy dzieciaki pudełko otwarły,
pchła wyskoczyła i pogroziła,
palcem kiwała i nakrzyczała.
Wtedy dzieciaki jak poparzone
pouciekały
to w tę, to w drugą stronę.
Pudełko ze strachu na ziemię rzuciły,
a uciekając się przewróciły.
Pchełka zapałki do kosza wyniosła
i od tej pory chodziła wzniosła.
No, a co z dziećmi?
- Nauczkę mają
i biorą tylko to,
co dorośli pozwalają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.