Balwanek
Na podworku balwan stoi,
mroznej zimy sie nie boi.
Gdy nas mroz w policzki szczypie
i gestym sniegiem sypie,
on wesolo podspiewuje
i nogami przytupuje.
My marzniemy w nogi, uszy,
on nadyma sie i puszy.
Ubral czapke, szalik, buty,
stoi: grudzien, styczen, luty.
Stoi sobie az do wiosny
usmiechniety i radosny.
Lecz gdy slonko znow wyjrzalo
balwanisko zmarkotnialo,
zlosci sie, pod nosem burczy
i z dnia na dzien bardziej kurczy.
Och balwanku sniezny panie
co sie teraz z toba stanie,
widac slonce ci nie sluzy,
bo pograzasz sie w kaluzy.
Jak mu pomoc mysla dzieci,
a z balwanka woda leci.
Zapytamy naszej mamy,
czy w lodowce miejsce mamy,
tam balwanka posadzimy
i lodami nakarmimy.
A gdy slonko grzac przestanie
na podworku znowu stanie.
Komentarze (1)
idzie wiosna,bałwanki zamieniły się w inny stan
skupienia