baśń tysiąca
kochał ją
po swojemu
tak między słowem a słowem
kwiaty na plecach malował
fioletowe
i twarzy
przez tysiąc dni
i nocy
w różach krwi
na poduszce pachniały
obolałe skronie
i miękkie usta
w jego pięści
zamknięte
milkły
nikt więcej nic nie wie
nie słyszał
on tak ją kochał
po swojemu
wie pani jak to jest
tylko czasami
jakby westchnienie
skomlało żałośnie
w spękane kości ścian
upchnięte
i te jej oczy smutne
w oknie tęsknie zawieszone
żal było
no żal
nikt więcej nic nie wie
nie słyszał
wie pani jak to jest
...to ten krzyż po lewej gdzie ziemia wciąż czarna, świeża
Komentarze (17)
Wow, aurę roztacza od pierwszego słowa. Niuansik - to
,,i twarzy'' w pierwszej jakoś tak nienaturalnie
wybrzmiewa.
Witaj.
Niesamowicie mocny wiersz, chociż z wielką
delikatnościa w metaforach.
Przemoc i po co być razem, ?
Dobry wiersz.
Pozdrawiam.:)