Bez pożegnania
A kiedy księżyc bezszelestnie
wędruje nocą, ja - na szpilkach...
Z myślami biję się, bo wcześniej
mogłam, lecz wiosna tak uskrzydla,
że chce się lecieć aż do nieba,
obłokom białym prosto w gardła.
I w snach nieziemskich boso biegać,
dopóki zieleń nie wyblakła.
W torebce dzwonią klucze. W wierszu -
niedokończonym - bez przekwita.
To tylko księżyc bezszelestnie
odchodzi rankiem. Ja, na szpilkach...
Zosiak
Komentarze (52)
Tak bywa, że trzeba odchodzić na szpilkach, wymownie,
jak zwykle pięknie i życiowo :)
Jak to mówią, gdzie szpili stukają tam wokół cisza.
Pozdrawiam.
;)
Jak na szpilkach- czytam " niepewnie" . Jak ZAWSZE
czyli "zosiaczkowo pięknie " :)
Dziękuję, Irisku :)
Dziękuję za poczytanie, Dziewczynki i Chłopcy ;)
Bardzo ładny wiersz ,
kokietujesz stukotem obcasów...
pozdrawiam serdecznie i promiennego dnia Zosiaczku:)
ja też czasem siedzę (leżę) jak na szpilkach
nie tylko dla pań...
miłego dnia :)
Zosiak, mam zaległości w poczytaniu Ciebie :)
Fajne te kontrastowe szpilki,
które mogą być dwuznaczne, bo są
szpilki, jako obcasy, ale i innego rodzaju szpilki,
niczym ciernie...
Jak zawsze super.
Pozdrawiam serdecznie Zosiu:)
Cudownie kobiecy.
Pozdrawiam ciepło
Ze szczyptą melancholii...
Zmysłowe szpilki, działają.Świetny wiersz.
Niepokój, rozterki...Nie, nie przekwitnie bez! :-)
bose stopy - praktyczniejsze, szpilki często ranią.
Pozdrawiam serdecznie
rytm szpilek tu słychać, jak stukają o chodnik.
pozdrawiam