Bez śmiechu
Andrzejowi
Nie chcę życia bez Ciebie.
Jest Twój talerz na stole.
A obok niego kubek Twój ulubiony.
Wciąż kupuję zsiadłe mleko,
żeby wypijać go za Ciebie.
I biurko Twoje stoi na swoim miejscu,
Tylko kotka już na nie nie wskakuje,
pomimo, że czasem pracuję i przy nim.
Kładę rękę na Twojej poduszce,
żeby obudzić Cię ze śmiertelnego snu.
Lecz nie ma Twojego ciepła i głosu.
Nie mam już pomysłów
jak Cię rozśmieszyć na koniec dnia.
Komentarze (4)
Daje do myślenia w tym trudnym temacie.
Wiersz chwyta za serce.
Pozdrawiam ciepło i przytulam.
Ból i tęsknota ciągle tkwi w Tobie.
Choć to bardzo trudne, ale warto spróbować to
przełamać i np uśmiechać się częściej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Myślę, że Tobie jest bardziej uśmiech potrzebny i może
jest ktoś kto próbuje wywołać Twój uśmiech?