Bez tytułu
W dłoniach swoich chowam swoją twarz
na wancie srebrzystej ukrzyżowana postać ma
jestem sam, czy to mój los?
z widokiem na przyszłość o żonie szansy
brak
nie widzę już nic
kobiet urok porywa wiatr
gdyż wnętrze puste niczym beczułka po rumie
zamknął bym cię, schował głęboko
w złotej sali z diamentowymi oknami
abyś widziała mój ostatni lot
oświetlony smutkiem rozpaczy
dzień wyniesie mnie w światła noc
wzlecę w miłość wyrwaną z głebi mego ja
jak wielki ptak, może wróbel
polecę daleko, nad choryzont
nicość...
nie będę kochał, nie będę czuł
będę spijał każdą myśl z twoich powabnych
ramion
na których umieszczony jest przebiegły
zimny plan
Komentarze (1)
Bardzo duża tęsknota za bliskością kobiety bezradność
strach i uczucia bezsilności mimo chęci podarowania
wszystkiego dla Niej.Wiersz ma doskonale uchwycony
klimat tego stanu.Bardzo dobry wiersz