(bez tytułu)
Za to, że stałaś się obca,
odległa po świata krańce,
za słów twych, ciszę szarpiące,
pustką nadęte różańce,
za chłód oddechu twojego
szronem kwitnący na ścianach,
za to, że kochać nie chciałaś,
choć sama byłaś kochana,
za sen, co nocą bezsenną
czarną kotarą okrywa
twą obojętność kamienną,
gdy ból spod powiek mi spływa,
za serce, które wyrwałaś
i odrzuciłaś od siebie,
za piekło, twą rozpalone
buntu pochodnią w mym niebie
i za to, że roztrzaskałaś
w pył mych przykazań tablice,
ja każdej przy tobie nocy
wciąż bardziej cię nienawidzę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.