bez tytułu....
Widze ludzi w maskach ,Oni na mnie
patrzą,lecz bardzo się boję że mi
niewybaczą.
Osądzą mnie o kłamstwo ,niewiernośc i
krzywde ludzką.
Lecz ja się niedam , bo wiem że jest
nadzieja
,by znaleśc szczescie zrzucic maske amoją
przeszłośc potraktowac jak zajawke .
Widze dalej te masaki ciemnie bez żadnego
grymasu,tylko oczy i usta ,poliki kościste
jak to wytrzymac gdy mnie prześladuje moje
myśli i wspomnienia bezwiednie
penetruje.
Otoczyli mnie w koło i nagle cisza nastała
,szepty ustały...jakby mnie posłuchały
,nieoszczędzali tylko upominali.
Bym żyła ,śniła ,marzyła i wielbiła siebie
,dążyła do celów przez siebie wyznaczonych
w wtedy poczuje sie jak "człowiek nowy".
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.