Bezpieczna nadzieja...
Tak mi niewiele trzeba,
tylko spokojnorozowe sny,
na firmamencie nieba
czulogwiazdziste-ty...
Nie musze slyszec wcale
-kocham cie jak nikogo-
milutkie male wzruszenia
rozjasnic dzien nam pomoga...
Nie musisz nadgorliwie
nareczy kwiatow przynosic,
chciej jednak przykrosci niedobre
dobrym-przepraszam-przeprosic...
Bo milosc wcale nie chce
byc glosno okrzykiwana,
lubi w rozkoszy nocy
nadzieje tulic do rana.
Lubi czulospojrzenia
i lzy szczescia czasami,
otoczy bezpiecznym murem
i bedzie szczesliwa z nami...
Pod niebosklonem rzes
radosnie oczy sie smieja,
zacisznie naszej milosci,
szczesliwa bezpieczna nadzieja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.