Bezsenność
Noc, druga czterdzieści
a sen gdzieś odpłynął
lecz nowy się utwór
rodzi pod pierzyną.
Za chwilę limeryk
a potem lepieje,
jest czwarta pięćdziesiąt
za oknem już dnieje.
Gdzieś budzik zadzwonił
do pracy czas wstawać,
sen zajrzał przez okno
choć mogło się zdawać.
Odgłosy na klatce
dom budzi się z wolna
znów oczy przymykam
jakaś droga polna i łąka
kwiecista po której biegałam
dziewiąta dwadzieścia
Rany! znów zaspałam.
Komentarze (19)
Sorry, głos oddać zapomniałem, już oddałem...
fajne!
Taki to urok jest bezsenności,
gdy wena nagle w głowie zagości.
Jak by nie było na fajnym wierszu to się skończyło.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego dnia :)
:)) Dobre!